Wloczykij-Vagabond

Miejsca znane i nieznane

Rangun. Nie-Stolica

Wszystko ma być od nowa. Wszystko trzeba przekreślić, albo przynajmniej oddzielić grubą linią. Nie będzie już ruchu lewostronnego. Dekret podpisano, dzień później wszyscy zaczynają jeździć prawą stroną. Zmieni się też nazwa państwa. I nazwa stolicy: Rangun jest zbyt kolonialne. Od dzisiaj będzie Yangon. Albo jeszcze lepiej: wybudujemy nową stolicę! Ta stara jednak zbyt kojarzy się z tym, co było. Nowa będzie na miarę naszych możliwości. A Rangunem nie ma się co przejmować.

Poprzedni akapit mógłby stanowić skrót tego co stało się w Mjamnie po kolejnym przewrocie, który jednak w końcu doprowadził do powolnego otwarcia się tego kraju. Rangun (Yangon) był stolicą i chociaż formalnie funkcję tę przejął w listopadzie 2005 roku Naypyidaw, tak pierwsze z wymienionych pozostało centrum finansowym, kulturalnym i transportowym. Niewiele też wskazuje na to, by miało się cokolwiek zmienić w tej kwestii. To tutaj jest ostatecznie największy ośrodek miejski, tutaj ląduje większość międzynarodowych samolotów, tutaj jest jedno z najświętszych miejsc w kraju.

Zapraszam zatem do zwiedzania tej nie-stolicy.

Dwie świątynie

Wielu przyjeżdża do Rangunu tylko w jednym celu. Jest nim odwiedzenie wspaniałej świątyni Szwedagon (Shwedagon Pagoda). Wedle wierzeń, powstała tutaj, na wzgórzu Singuttara, już 2,5 tysiąca lat temu! Nazwa pochodzi z połączenia dwóch słów: shwe, co oznacza złoto, i Dagon – pierwsza wioska, wokół której powstało dzisiejsze miasto. To jednak suche fakty. Czaru dodaje legenda.

Było dwóch braci: Tapussa i Ballika. Spotkali oni Buddę Gotamę, który już wtedy osiągnął stan nirwany. Mężczyźni oczarowali Oświeconego swoją dobrocią. W zamian ofiarował ich osiem swoich włosów. Rodzeństwo zabrało dar do Birmy i przekazali je królowi Okkalapie. Ten zadecydował, że takie relikwie (razem z innymi pochodzącymi od wcześniejszych Buddów), trzeba złożyć we wspaniałej świątyni. Nakazał wznieść ją właśnie tu, gdzie dzisiaj podziwiamy Szwegadon.

Najbardziej charakterystyczną cechą Szwegadonu jest jego centralna złota stupa. Ma 99 metrów wysokości, dzięki czemu widoczna jest z różnych części miasta. Szczególnie okazale prezentuje się wieczorem, kiedy jest spektakularnie podświetlona. Zwyczaj złocenia pochodzi z XV w. Zainicjowała go królowa Shin Sawbu, która przeznaczyła tyle kruszcu ile sama ważyła – 40 kg. Potem, jeszcze hojniejszy okazał się Dhammazedi, który dał złoto równe czterokrotności wagi swojej i jego małżonki.

Obecny wygląd Szwegadon zyskał w 1768 r., kiedy po silnym trzęsieniu ziemi odbudowano centralną stupę. Jej kształt silnie nasycony jest symboliką. Pojawia się zatem np. odwrócona misa buddyjskich mnichów, pąk bananowca, odwrócone kwiaty lotosu. Szczyt wieńczy parasol. Zdobi go podobno blisko 5,5 tys. diamentów i 2,3 tys. rubinów. Na szczycie umieszczone jest diamentowe, 76-karatowe oko. Bogactwo poraża.

Aby wejść na teren trzeba przejść przez duży plac z U Wisara Rd. Trzeba też zapłacić za bilet (10 tys. kyatów) i najpierw skierować się do niewielkiego muzeum. Dalej, do stupy wiodą zadaszone przejścia. Częściowo to chodniki wyłożone glazurą, częściowo schody tradycyjne, a częściowo ruchome. W połowie drogi następuje kontrola biletów i kontrola bezpieczeństwa. Od momentu wejścia do budynku kasy – trzeba poruszać się boso. Wymagane są też zakryte kolana i ramiona.

W samym kompleksie, którego powierzchnia liczy 46 ha., poza centralną stupą, podziwiać można mniejsze (jest ich 64), a także ołtarze z opiekunami ludzi narodzonych w konkretny dzień tygodnia. Co ciekawe, tydzień buddyjski liczy 8 dni! Aby w związku z tym „wpasować” się w ogólnoświatowy system, postanowiono środę podzielić na dwa dni: do południa i od południa. Wielu wyznawców przychodzi tutaj i modli się pod ołtarzem odpowiadającym dniu tygodnia, w którym się urodzili. Wygląda to dość spektakularnie, bo polega na okrążaniu miejsca kultu z kwiatami, pokłonach i polewaniu wodą posążków.

W całym kompleksie znajduje się kilka pomniejszych ale bardzo pięknych pagód. – m.in. Naung Daw Gyi czy Swel Taw Pagoda. Można też zobaczyć święty wizerunek króla Okkalapa, odcisk stopy Buddy, posąg Buddy zw. Słońcem-Księżycem oraz wspaniałe buddyjskie dzwony – w tym tym jeden ofiarowany przez króla Tharrawady oraz mniejszy – przez króla Singu. W narożnikach wschodnim i zachodnim znajdują się z kolei drzewa Bodhi, obwieszone tabliczkami z intencjami.

Zasadniczo warto tutaj pobyć i popatrywać na ludzi. Niektórzy żarliwie się modlą, inni pracują, jeszcze inni wydają się świetnie bawić, a kolejni – nagrywani przez kolegów lub rodziny – odprawią ceremonie ewidentnie na pokaz, aby zbierać lajki. Zresztą, cały kompleks to takie trochę centrum rozrywki: są miejsca gdzie można zjeść, gdzie można zakupić kwiaty, książki, pamiątki i podarki, są w końcu bankomaty. Ot, sielski anielski, trochę przaśny, birmański dzień jak co dzień.

W odległości ok. 3,5 km od Szwegadonu znajduje się drugie arcyważne miejsce kultu – to pagoda Sule. Zlokalizowana niemal w centrum miasta. Podobno jest ona jeszcze starsza niż wspomniana wcześniej świątynia. Powstała ponoć więcej niż 2,5 tys. lat temu. Wygląda dość spektakularnie: wyrasta pośrodku wielkiego ronda, przy którym zbiegają się arterie. Ma też bardzo charakterystyczny ośmiokątny kształt. Główna stupa wyłania się zza otoczenia drewnianych budynków, w których działają rozmaite sklepy i garkuchnie.

Aby wejść do środka, trzeba wspiąć się po schodkach na niewielką kładkę nad jezdniami. W bramie czeka nas obsługa, która nie tylko skasuje nas za bilet, ale także da niewielką broszurkę informacyjną i… chusteczkę do umycia stóp. Tutaj zostawia się też buty, a za „przechowanie” płaci się „co łaska”.

Centralna część tej budowli to stupa o wysokości ok. 46 m. Wokół jej znajdują się cztery sale modlitewne, każda poświęcona innemu Buddzie naszej ery.

Uliczny supermarket

Rangun, ma dość osobliwy układ ulic. O ile w centrum widać wyraźnie trzymanie się osi północ-południe i wschód-zachód, o tyle im bardziej poza śródmieście – tym większy misz-masz. Nie ma także wyraźnego klucza co do nazewnictwa: niektóre trakty (przeważnie północ-południe) mają numery, ale to też nie jest reguła. To takie połączenie sudoku z krzyżówką panoramiczną.

Na ulicach kwitnie handel. To trochę tak, jakby chodzić po wielkim supermarkecie, gdzie w poszczególnych alejkach można kupić konkretne artykuły: tu żelazne, tu ubrania, tu elektronikę, a jeszcze gdzie indziej – zjeść.

Domy ściśnięto zwłaszcza w centrum. Nad ruchem nikt nie panuje: ani światła, ani policjanci. Można próbować pokonywać ulice między samochodami i rowerami lub przechodzić po charakterystycznych kładkach. Jest tłumnie, gwarno i brudno. Warto uważać na portfel, kręci się dużo dziwnych ludzi, czasem nagabują, czasem zagadują w sobie tylko znanym celu. Ale zasadniczo jest bezpiecznie.

Kolonialne pamiątki

Rangun wpadł w ręce brytyjskich kolonistów w 1885 r., kiedy zajęli oni Górną Birmę. Wtedy uczyniono z niego stolicę dla całej prowincji i zaczęto wprowadzać własne porządki. Przede wszystkim – okazywano pogardę miejscowym. Wyrażało się to nie tylko w zatrudnianiu Hindusów, których sprowadzano tutaj z Indii Brytyjskich, ale przede wszystkim w budowaniu „po swojemu”, bez szacunku dla lokalnego dziedzictwa. Jednak architektura okresu kolonialnego wrosła w tkankę miasta i teraz jej poszukiwanie jest prawdziwą frajdą. Można też odnaleźć wiele ciekawych perełek.

Najwięcej cennych budynków pochodzących z okresu brytyjskiego zlokalizowanych jest w obrębie placu i parku Mahabandoola. Samą centralną część tego prostokątnego zieleńca (bo w zasadzie to żadne z określeń jak park czy plac do tego nie pasuje), zajmuje obelisk wysoki na 50 metrów i otoczony przez chinthe – czyli pół-lwami, pół-smokami. To Monument Niepodległości.

Jeden z najbardziej okazałych i w sumie bardzo ładnych budynków stojących przy północnej pierzei placu jest Ratusz. Niedawno oczyszczono jego fasadę i przemalowano z łososiowego koloru na biały. To dzieło lokalnego architekta U Tina, który w udany sposób połączył elementy kolonialne z lokalnymi. Mamy zatem charakterystyczny dla pagód Baganu schodkowy układ kondygnacji. Dodano do tego elementy animalne – pawie, węże i intrygująco zdobione wieżyczki. Ratusz ukończono w 1936 r.

Drugi – jakże charakterystyczny budynek – to gmach dawnego Sądu Najwyższego. Od kiedy instytucję tę przeniesiono do stolicy, trochę zapomniano o dawnej siedzibie, której nie służy ani lokalny klimat, ani zanieczyszczenia. Wybudowano go w 1911 r. Cechą wyróżniającą jest nie tylko kolor fasady, ale także wieża zegarowa i charakterystyczne okna z rzędami kolumn – na wskroś wyciągnięte z klasycystycznych wzorców europejskich.

W pewnej odległości od nie-parku Mahabodoola znajduje się jedna z piękniejszych budowli okresu kolonialnego. To tzw. Sekretariat (wejście od Thein Phyu Rd.). Powstał on w latach 1889-1905 jako budynek przeznaczony na cele administracji kolonialnej według projektu Henry’ego Hoyne-Foxa. Pierwotnie przewidziano 16 kopuł, które miały wyglądać jako korona królowej Wiktorii. Stal do konstrukcji zwieziono aż z Glasgow, dachówki z Francji. Jedynie tylko cegły i stolarkę pozyskano w tej części Azji. W latach ’30 XX w. w wyniku trzęsienia ziemi zniszczeniu uległy 2 z 4 wież narożnych i centralna kopuła.

Miejsce to było świadkiem wielu ważnych wydarzeń w historii Birmy. To tutaj proklamowano niepodległość kraju. Tutaj także doszło do zamachu 19 lipca 1947, w którym zginął Aung San (ojciec dzisiejszej premier Aung San Suu Kyi) i siedmiu jego ministrów. Z tego względu 19 lipca obchodzony jest Birmański Dzień Męczeństwa. Tutaj także działał parlament do czasu przeniesienia stolicy do Naypyidaw. Potem długo zastanawiano się co zrobić z budynkiem. W końcu, w 2011 r. podjęto decyzję o odrestaurowaniu go i przeznaczeniu na Muzeum Męczenników. Obecnie prace ciągle trwają, chociaż w części pomieszczeń już działają sklepy z rękodziełem oraz niewielka restauracja. Można tutaj zajrzeć i pokręcić się nieco. Organizowane są też wycieczki z przewodnikiem.

Religie wielkie i te mniejsze

O kolonialnej przeszłości Rangunu świadczy obecność wszystkich czterech wielkich światowych religii. O świętych miejscach dla buddystów już opowiedziałem. Teraz czas na pozostałe miejsca kultu. Zacznijmy od chrześcijaństwa. Najważniejszą świątynią jest oczywiście Katedra Św. Marii. Była wznoszona między 1899 a 1909 r. i reprezentuje styl neogotycki. Pierwotnie zaprojektował ją Holender Jos Cuypers, ale podczas prac kierujący nimi ojciec Hendrick Janzen wydłużył budowlę o 9 m. Od samego początku posadowienie tak wielkiego kościoła nastręczało problemów. Grunt okazał się mało stabilny, więc trzeba było nawieźć tony piasku i opalować teren – w tym celu wbito kilkaset drewnianych bali.

Dodatkowo zrezygnowano z cięższych materiałów budowlanych i wykorzystano czerwone cegły i puste betonowe bloki imitujące kamień. Na tyłach katedry postanowiono jeszcze dom biskupi i szkołę dla chłopców p.w. Św. Pawła, którą w latach ’60 XX wieku znacjonalizowano. Kościół przeżył kilka poważnych uszkodzeń. Pierwsze – w 1930 r. – kiedy w wyniku trzęsienia ziemi zawaliły się sklepienia. Podczas nalotu aliantów w połowie grudnia 1944 r. podmuch zniszczył piękne witraże. Udało się je częściowo odrestaurować, ale niestety już w XXI stuleciu – w 2008 r. – cyklon Nargis uszkodził je ponownie. Obecnie naprawa nie jest możliwa, bo (według oficjalnych przyczyn) przekracza możliwości finansowe tak parafii, jak i samego miasta.

W Rangunie znajduje się jeszcze jeden interesujący kościół chrześcijański. Należy on do baptystów. Mieści się przy nie-parku Mahabandoola. Wznieśli go misjonarze amerykańscy w 1885 r. Podczas II wojny światowej został zniszczony, ale odbudowano go już w 1952 r.

Swoje meczety ma także mniejszość muzułmańska. Religia ta została zaszczepiona na lokalnych ziemiach w czasach kolonialnych, kiedy to zwiezieni przez Brytyjczyków wyznający Allaha Indusi chcieli mieć własne miejsca kultu. Pierwszy powstał Surti Sunni Jamah – założony już w 1826 r. przez sunnitów. Niestety uległ zniszczeniu niespełna 30 lat później podczas II wojny birmańsko-brytyjskiej. Zaangażowaniem ludności z indyjskiego stanu Gudźarat udało się go odbudować. Ulica, przy której stoi (Shwebontha Rd.) stanowi centrum życia muzułmanów Yangonu.

Druga świątynia muzułmańska – Mogul Shia – została ufundowana przez szyicką społeczność mogolską – a dokładnie przez potomków przybyłych tutaj Persów, którzy za żony wzięli sobie Birmanki. Najstarszym elementem jest studnia, która prawdopodobnie powstała w 1852 lub 1854 (tutaj źródła są sprzeczne). Meczet został zniszczony podczas I wojny światowej, ale dość szybko go odbudowano. Zwracają uwagę niezwykłe zdobienia oraz wspaniałe schody wykonane z włoskiego marmuru. Imponujące są także minarety mierzące ponad 33 metry. Znane są konflikty między lokalnymi szyitami a sunnitami, którzy konkurując ze sobą wytaczali sobie sądowe procesy, kto może budować wyżej…

W XIX w. na tereny dzisiejszej Mjanmy z Persji i Indii przybyli także sefardyjscy żydzi. Na rok 1854 datuję się budowę pierwszej drewnianej synagogi, poprzedniczkę stojącej do dzisiaj Musmeah Yeshua. W latach 1893-1896 posadowiono nową świątynia i jest ostatnim judaistycznym miejscem kultu w tym kraju. Diaspora jeszcze po II wojnie światowej liczyła ok. 2,5 tys. wyznawców. Żydów jednak zaczęło ubywać po zamachu wojskowym w 1962 r. Teraz jest ich zaledwie 20. Skupieni są właśnie wokół Musmeah Yeshua, opiekując się zabytkowym wnętrzem. Warto dodać, że w Rangunie istniała jeszcze jedna synagoga – otwarta w 1932 r. i zwana Beth El, a na cmentarzu przy 91 Ulicy znaleźć można ok. 700 macew.

W dawnej stolicy Mjamny swoje miejsca kultu mają jeszcze dżiniści (Shree Jain Shwetamber Martipujak), wyznawcy hinduizmu (Sri Kalima) oraz taoizmu (Nanhua Temple). To sprawia, że Yangon jest niezwykle kosmopolityczny, różnorodny i tętni życiem. To ciekawe miasto, które choć w pierwszej chwili wydaje się zupełnie nieciekawe, brudne i zapchane, można pokochać. A nawet jeśli się go choćby nie polubi, to może sprawić że pochłonie turystę w meandrach ulic, zakątków, wielobarwnych świątyń i interesujących historii.

Please follow and like us:

Next Post

Previous Post

1 Comment

  1. Piotr 18 marca 2021

    Wspaniała przygoda, zdjęcia, opis! Z przyjemnością przeczytałem.

Leave a Reply

© 2024 Wloczykij-Vagabond

Theme by Anders Norén