Wloczykij-Vagabond

Miejsca znane i nieznane

Binter Canarias: z La Palmy na Lanzarote

Najszybszym sposobem przemieszczania się między wyspami archipelagu Kanarów są samoloty. Działa kilku przewoźników oferujących połączenia lokalne. Ja korzystałem z dwóch: canariesfly oraz Binter Canarias. W niniejszym wpisie skupię się na drugim z wymienionych.

Słów kilka o historii

Binter Canarias został powołany w luty 1988 r., a w ponad rok później (26 marca 1989 r.) rozpoczął pierwsze regularne operacje z pasażerami. Początkowo działał jako spółka zależna Iberii. Problemy finansowe głównego narodowego hiszpańskiego przewoźnika doprowadziły do sprywatyzowania mniejszej linii regionalnej. Proces był dość długi i skomplikowany, dość jedynie wiedzieć, że obecnie struktura właścicielska jest bardzo rozproszona, ale największy pakiet udziałów posiada Ilsamar Tenerife (49,8 proc.).

Od początku historii przewoźnika skupiał się on przede wszystkim na połączeniach w ramach Wysp Kanaryjskich lub z Wysp Kanaryjskich do Europy Kontynentalnej i Afryki. Podejmowano próby lotów do Paryża i Mediolanu, ale niestety okazały się pomysłami nietrafionymi. Obecnie przewoźnik oferuje lokalne rejsy między wyspami trzech archipelagów Makaronezji: Kanarów, Madery oraz Zielonego Przylądka. Dodatkowo można polecieć także z kanaryjskich hubów (w Las Palmas i Teneryfie-Północ) do kilku miast na Półwyspie Iberyjskim, Balearach i we wschodniej Afryce.

Binter Canarias ma w swojej flocie łącznie 27 samolotów, a średnia ich wieku to zaledwie nieco ponad 5 lat. Przewoźnik prowadzi operacje na 7 ATR-ach 72-500, 17 ATR-ach 72-600 i trzech emraerach E195.

Zakup biletu

Bilet z La Palmy do Lanzarote kupowałem zaledwie kilkanaście godzin przed odlotem. Ze względu na pandemię i mniejsze niż zwykle zainteresowanie podróżami nie było problemu z miejscami, ale także ceny były całkiem przystępne (ok. 100 euro). Transakcji dokonałem przez pośrednika MyTrip, który w danym momencie oferował najniższą kwotę.

Co ciekawe, podczas bezpośredniej rezerwacji na stronie linii trzeba zadeklarować się czy jest się mieszkańcem Wysp Kanaryjskich czy nie. Jeśli posiada się specjalną kartę mieszkańca, na przeloty wewnątrz archipelagu obowiązują zniżki.

Między La Palmą a Lanzarote nie ma bezpośrednich połączeń. Pozostaje jedynie opcja przesiadki. W tym przypadku najszybszą opcją był lot przez Teneryfę-Północ.

Odprawa

Podczas swojej podróży skorzystałem z odprawy na lotnisku. Stawiłem się ok. 90 min. przed planowanym odlotem. Procedury przebiegły szybko. Nie było kolejki, mogłem poprosić o miejsce przy oknie. W cenie biletu miałem możliwość nadania jednej sztuki bagażu o wadze nieprzekraczającej 23 kg.

Po przejściu równie sprawnej co odprawa kontroli bezpieczeństwa, miałem możliwość obejrzenia bardzo ładnego, chociaż w owym czasie niemal zupełnie pustego lotniska. Zamknięte były restauracje i bary (przekąski i napoje można było kupić albo z małych punktów na wynos albo z automatów), dzieci nie mogły korzystać z przygotowanych placów zabaw. Na szczęście dział duży sklep bezcłowy.

Boarding rozpoczął się punktualne. Do samolotu wchodziliśmy bezpośrednio z płyty lotniska. Nie przewidziano określonego porządku wpuszczania pasażerów, apelowano jednak o zachowanie dystansu – do czego wszyscy karnie się stosowali.

Krótkie loty, krótka przesiadka

Oba rejsy: z La Palmy na Teneryfę i z Teneryfy na Lazarote były krótkie. Pierwszy rozkładowo trwał 30 min., drugi – 20 min.

Równie krótka była przesiadka – 30 min. Transfer na lotnisku Teneryfa-Północ był bardzo sprawny i bezproblemowy. Po opuszczeniu samolotu przechodziło się po płycie do terminalu, a tam zaraz po wejściu trzeba było skierować się do wyjścia dla pasażerów przesiadających się. Kiedy doszedłem pod gate, skąd oprawiano rejs na Lanzarote, pokładowanie jeszcze się nie rozpoczęło i musiałem kilka minut zaczekać. Łącznie cała podróż zajęcia 70 min.

Po starcie stewardessy rozdawały każdorazowo nasączone alkoholem chusteczki do dezynfekcji rąk. Obowiązkowo trzeba było cały rejs spędzić w maseczce. Było to także bardzo skrupulatnie kontrolowane przez załogę.

Po przylocie na Lanzarote pozostało tylko odebranie bagażu. To również nie zajęło dużo czasu. Samo lotnisko na tej wyspie nie jest zbyt atrakcyjne i nowoczesne. Ponadto, ze wszystkich lotnisk kanaryjskich, na których byłem posiada najgorsze skomunikowanie transportem publicznym z resztą wyspy, w związku z czym aby dostać się do Arrecife musiałem skorzystać z taksówki.

Podsumowanie

Binter Canarias to przewoźnik ewidentnie specjalizujący się w obsłudze krótkich tras wewnątrz archipelagu. Przeloty wykonywane są małymi samolotami turbośmigłowymi. Ja leciałem dwoma ATR-ami 72-600 mogącymi pomieścić 72 pasażerów. Rejs z La Palmy na Teneryfę-Północ obsługiwała maszyna o znakach rejestracyjnych EC-MNN, którą wyprodukowano w roku 2016. Rok młodszy był samolot wykonujący lot na Lanzarote (EC-MSJ). Oba miały czyste i zadbane wnętrze.

Na tak krótkich trasach w przeważającej liczbie przypadków rezygnuje się z serwisu. Nie dziwi zatem, że Binter takowego nie ma. Pandemia wymusiła jednak określone obostrzenia sanitarne. Nie są one jednakowe we wszystkich liniach, ale akurat ten przewoźnik zdecydował się na rozdawanie swoim pasażerom odkażających chusteczek. Były one tak mokre, że płyn którym je nasączono z nich skapywał.

Dobre wrażenie zrobiły załogi kabinowe oraz sprawna i generalnie bezproblemowa obsługa na lotniskach. Nie było kolejek, boarding i przesiadka przebiegły szybko i sprawnie. Ciekawe, czy jest to także normalne w okresie typowego szczytu przewozowego?

Przeczytaj także inne teksty o Wyspach Kanaryjskich:

Please follow and like us:

Next Post

Previous Post

Leave a Reply

© 2024 Wloczykij-Vagabond

Theme by Anders Norén