To jedno z najpiękniejszych miejsc na Wyspie Taveuni. Warto się tutaj wybrać na niezapomnianą wycieczkę, trekking i kąpiel pod wodospadami.
Trochę historii
Park położony jest ok. 15 km od lotniska w Matei, które obsługuje całą wyspę. Można się tutaj dostać główną drogą. Powstał w 1990 r. i jest wynikiem zabiegów lokalnej społeczności oraz rządów fidżyjskiego i nowozelandzkiego. Jak poinformował mnie kierowa, który zawiózł mnie pod samo wejście na szlak – mieszkańcom zależało na tym, aby ocalić unikalną przyrodę, a co za tym idzie, ich dziedzictwo, które wyrasta i nierozerwalnie związane jest z tutejszą naturą. I udało się. Podobno znajdują się tutaj wartościowe złoża (nie udało mi się dowiedzieć jakie, ale zapewne chodzi o fosforyty lub metale szlachetne). Ich wydobycie zdegradowałoby okolicę.
W Parku znajdują się cztery wioski, których mieszkańcy strzegą porządku na terenie chronionym i obsługują ruch turystyczny. Znajdują się tutaj dwa szlaki piesze: jeden wiedzie poprzez trzy wodospady Tovoro i zaczyna się w osadzie Bouma. Drugim – zwanym Lavena Costal Walk – dojedziemy do wodospadu Wainibau. Ja szedłem pierwszym.
Na szlaku
Aby wejść do parku, trzeba kupić bilet. Kierowca, który zawiózł mnie na miejsce, wskazał domek, w którym trzeba uiścić opłaty. Tutaj także przedstawiono mi mapę i poinstruowano jak iść. Ścieżka rozdziela się tylko raz: za pierwszym wodospadem można skierować się od razu do trzeciego lub podejść najpierw do drugiego i stamtąd – po przejściu na drugą stronę strumienia, którym spływa woda z kaskady – iść dalej. Niestety podczas mojego trekkingu poziom wody był na tyle wysoki, że nie dało się przejść na drugą stronę i musiałem się cofnąć.
Strumień trzeba pokonać jeszcze w innym miejscu: tutaj jest to dużo łatwiejsze, gdyż ponad powierzchnię wystaje dużo głazów i kamieni. Pomiędzy brzegami rozpięta jest też lina, której można się trzymać i w miarę łatwo pokonać przeprawę.
Zasadniczo, każdy z trzech wodospadów wytworzy coś w rodzaju „basenu”. We wszystkich można się kąpać. Najłatwiej można to zrobić w dolnym: jest bardzo łatwe zejście do wody, można mówić nawet o czymś jakby „mikro plaża”. Trzeba tylko uważać, bo bardzo szybko pojawia się spora głębia. Wprawdzie prąd wody szybko wypycha na płyciznę, ale lepiej być ostrożnym. Z kąpieli skorzystałem tutaj dwa razy: przed wejście na górę i po jej zejściu. Wierzcie mi, przy takim upale i wilgotności jaka panowała w tym czasie – to prawdziwa ulga. Woda jest przyjemnie chłodna i odświeżająca.
Jeśli ktoś czuje się na siłach może przejść cały szlak. Trzeba jednak pamiętać, że cały odcinek od pierwszego do trzeciego wodospadu w całości prowadzi wąską ścieżką w dżungli. Jest ślisko, bardzo wilgotno, gryzą komary. Dochodzą także niełatwe przeprawy przez strumień. Jest też mocno pod górę. Trzeba zatem mieć trochę kondycji, posiadać zapas wody do picia i repelenty przeciw komarom.
Dlaczego warto pokonać cały szlak? Bo widoki są olśniewające. Ja byłem zupełnie sam podczas całego pobytu w parku, więc mogłem w spokoju kontemplować otaczającą przyrodę. A spotkałem na swojej drodze i wielki żaby i zabawne słodkowodne homary. W wielu miejscach droga usiana jest kwiatami, które spadają pod nogi.
Bardzo pięknie wygląda także z góry pierwszy wodospad. Jest on zresztą najwyższy.
Drugi wodospad jest wciśnięty między skały i znajduje się w wąskiej niecce. Jest niezbyt wysoki i zdecydowanie najmniej spektakularny ze wszystkich.
Bardzo piękna jest z kolei trzecia kaskada. Tutaj skały tworzą szeroki łuk, a przestrzeni było także na tyle dużo, że utworzyło się piękne jeziorko, które otacza gęsty las deszczowy. Nawet jak nie pada, to… i tak pada. Wilgotność jest bardzo duża, woda skrapla się i osadza na listowiu, które bardzo szczelnie porasta otoczenie i tworzy naturalnie cieknące zadaszenie.
Warto także jeszcze wspomnieć, że między pierwszym a drugim wodospadem (jeszcze nim rozdzieli się ścieżka) jest ładny punkt widokowy: to niewielka polanka, w której ustawiono altankę. Rozciąga się stąd znakomity widok na kawałek Taveuni i maleńką (ale zamieszkaną) wysepkę Qamea.
O tym jak się dostać do Bouma Park i ile to kosztuje przeczytać w tekście „Fidżi Praktycznie”.