Wloczykij-Vagabond

Miejsca znane i nieznane

Czekoladowe Wzgórza, Sanktuarium Wyraków i nie tylko

Czekoladowe Wzgórza i Sanktuarium Wyraków, to główne i najbardziej znane atrakcje wyspy Bohol na Filipinach. Można je obejrzeć w ramach jednej wycieczki. Ale to nie wszystko: przeważnie organizatorzy objazdów po okolicach Tagbilaranu obwożą jeszcze po innych miejscach. Jakich? Dowiecie się poniżej.

czekoladowe wzgórza bohol

Kościół w Baclayon

Najstarszą osadą katolicką na wyspie Bohol jest Baclayon. To tutaj przybyli w 1596 r. pierwsi misjonarze jezuiccy – ks. Juan de Torres i Gabriel Sánchez. Misja szerzenie wiary odbywała się na życzenie Cataliny de Boleños, matki posiadacza ziemskiego zw. encomendero – Pedro de Gamboa. Ponad 120 lat później powstała w tym miejscu pierwsza parafia. Budowę kościoła ze skały koralowej ukończono w 1727 r. Oczywiście powstała ona w stylu zupełnie europejskiego baroku, chociaż ze względu na lokalne warunki i epokę kolonialną, to barok nadzwyczaj skromny.

kościół w baclayon

Najbardziej charakterystycznym dla lokalnego stylu zwanego „bahay-na-bato” jest klasztor, który obecnie pełni funkcję muzeum. Styl ten charakteryzował się mieszaniem elementów europejskich z lokalnymi. Budynki były jakby dwuczęściowe: dolny poziom stawiano z kamienia, a górny, na którym umieszczano konstrukcję dachu, różnego rodzaju drewna. Elementy stolarskie posiadały z reguły piękne zdobienia.

muzeum baclayon

Kościół postawiono na planie krzyża. Wybudowano przy nim wieżę obserwacyjną, która miała także funkcję dzwonnicy (dokładnie w tej kolejności). Stojąca frontem do morza budowla w zamyśle miała być także obronna. Dopiero kolejne wieki zrewidowały tę potrzebę i wieża pełniła już tylko funkcje sakralne. Co ciekawe, jezuici jej już nie doczekali końca budowy. W 1768 r. zostali oni wygnani, a prace dokończyli następni gospodarze tego miejsca – augustianie.

baclayon bohol

Kościół, podobnie jak wiele innych cennych budynków na Boholu, poważnie ucierpiał w wyniku trzęsienia ziemi, które nawiedziło wyspę w 2013 r. Miało siłę 7,2 magnitudy. W jego wyniku zawaliła się m.in. wieża i portyk główny. Udało się jednak bezcenny zabytek odbudować i od 2018 r. na powrót przyjmuje on zwiedzających i wiernych.

Motylem jestem

Farmy motyli, ale też i niewielkie ogrody zoologiczne to popularne atrakcje, do których ciągną przewodnicy. Opłaty wstępu z reguły nie są wygórowane. I o ile nie przepadam za oglądaniem zwierząt w klatkach, tak w takich sytuacjach przeważnie daję się namówić na wizytę. Zawsze zostawia się tak trochę grosza – pozwala to w miarę godną egzystencję zarówno ludziom jak i ich podopiecznym. Na szczęście oba miejsca, które odwiedziłem miały nienajgorsze warunki.

bohol zoo

Mój przewodnik zabrał mnie w dwa miejsca. Pierwszym było Zoocolate Thrills Park. Jest ono słynne przede wszystkim z tygrysów, które tutaj mieszkają. Jest ich kilka. Zgodnie z informacjami, których mi udzielono wszystkie zostały odebrane z cyrków lub cudem uniknęły śmierci z rąk kłusowników. Jak znalazły się w tym miejscu naprawdę – ciężko stwierdzić. Mają jednak nie najgorsze warunki – duże wybiegi, są żywe, niektóre wykazują się sporą dzikością. Nie były to jednak jedyne zwierzęta, jakie się tutaj trzyma. Szczególnie ciekawe wydały się jeżozwierze.

bohol zoo

Dałem się też w końcu namówić na wizytę w Bohol Birds and Butterfly Kingdom. Po obiekcie oprowadzał mnie uroczy transseksualista. Z wielką emfazą przedstawiał mi kolejne zwierzęta: ptaki, gady i małe ssaki, którym nadano imiona celebrytów: Britney Spears, George’a Clooney’a, Brada Pitta i in. Punktem kulminacyjnym była jednak niezwykła woliera, w której żyły motyle. Akurat trafiłem w nico mniej atrakcyjnym momencie, gdzie większość pięknoskrzydłych owadów była w kokonach. Mimo to, można było obserwować wielkie, niezwykle ubarwione okazy.

bohol butterfly sanctuary

Zapłacisz, za jedzenie którego nie zjadłeś

Rejs po rzece Loboc to niewątpliwie jedna z ciekawszych atrakcji, której można doświadczyć na Boholu. Co ciekawe, nie jest to jednak zwykłe przepłynięcie łódką. O nie! Koszt takiej przygody wyniósł mnie ok. 450 filipińskich peso, czyli ok. 35 zł. Moje zdziwienie było największe kiedy okazało się, że podczas tej wyprawy będziemy nie tylko obserwować przyrodę, ale także zostaniemy nieźle nakarmieni. Na środku naszej łódki stał stół z bufetem. Chwilę przed odpłynięciem kucharki przyniosły jedzenie: ryż, warzywa, owoce morza, słodycze, mięsa. Tylko za napoje trzeba było płacić dodatkowo. Najbardziej mnie rozbawiło, a jednocześnie pozytywnie zaskoczyło to, że na kartkach przy salaterkach napisano, że w przypadku jeśli zostawisz jedzenie na talerzu – będziesz musiał zapłacić. To świetny pomysł, aby nie marnować jedzenia. Zmusza bowiem do brania go tyle, ile damy radę zjeść.

rejs po rzece loboc

Loboc jest rzeczywiście malownicza. Swoje źródła ma na środkowym Boholu w okolicy miasteczka Carmen. Płynie spokojnie, a łódki docierają ok. 1,5 km w górę rzeki. Po drodze podziwia się niewielki wodospad Busay. Punktem kulminacyjnym jest z kolei wizyta w quasi-etnicznej wiosce, a w zasadzie w czymś w rodzaju skansenu na platformie umieszczonej wprost na wodzie. Tam, lokalna trupa prezentuje kiczowaty program taneczno-muzyczny. Zachwyty zwłaszcza wśród chińskich turystów budzą urocze małe Filipinki w kolorowych strojach i z kwiatami we włosach. Nikt tutaj nie oczekuje datków, ale chętnie prowadzona jest sprzedaż rękodzieła.

busay waterfall

Mnie osobiście najbardziej urzekła oczywiście przyroda. Wolno sunąca łódź wśród zielonej dżungli, poprzeszywanej miejscami kolorowo kwitnącymi drzewami – to coś, co doceniłem szczególnie. Udało mi się także zaobserwować niezwykłego niebieskiego ptaka, który przysiadł na jednej gałęzi.

rzeka loboc

Po rejsie warto także na chwilę porozglądać się po mieście Loboc, skąd wyruszają wszystkie łodzie. W wielu miejscach wyraźnie widać jeszcze skutki potężnego trzęsienia ziemi z 2003 r. Szczególnie ucierpiał wtedy kościół Św. Piotra Apostoła. Oryginalnie wybudowany na początku XVII w. przeżył już kilka katastrof – m.in. pożar czy najazdy piratów. Obecnie powoli podnoszony jest z ruiny.

kościół św. piotra apostoła loboc

Trzy gigancie legendy

Przysłowiowym crème de la crème Boholu są Czekoladowe Wzgórza. Legend ich powstania jest co najmniej trzy. Szczególnie jedna urzekła mnie swoją treścią, a w jej kontekście nazwa nabiera wyjątkowego… czaru. Ale po kolei. W każdej z opowieści pojawiają się giganci. Pierwsza mówi o dwóch zwaśnionych stworach, które rzucały w siebie kamieniami. W drugiej – gigant imieniem Arogo zakochał się w śmiertelniczce zwanej Aloya. Niestety nie podzielała ona uczucia wielkoluda. Szybko zachorowała, zmarła, a on – ze złamanym sercem – ronił wielkie kamienne łzy. No i opowieść trzecia. W dawnych czasach żyło stworzenie zwane Carabao. Wyjadało ono ludziom całe jedzenie. W końcu społeczność postanowiła mu dokuczyć i w ofierze ukryła zepsute jadło. Gigant po zaspokojeniu głodu poczuł się bardzo źle i musiał opróżnić żołądek, aby wyzdrowieć. Czekoladowe Wzgórza są zatem jego… kupami. I od razu nazwa zyskuje inne oblicze, prawda?

czekoladowe wzgórza bohol

A teraz na serio. Nie ma jednoznacznego stanowiska jak postawała formacja wzgórz. Zdecydowanie nie wiąże się ich z aktywnością wulkaniczną, bardziej z sejsmiką i erozją. Po wyniesieniu nad poziom morza wyspy Bohol pozostawione na jej powierzchni osady organiczne i wapienne poddane zostały działaniu podziemnych wód i silnych ruchów tektonicznych. W efekcie na obszarze ok. 50 km kw. wyrosło ponad 1250 stożków o wysokości od 30 do 120 m. Naukowcy znaleźli w nich liczne ślady skamielin przede wszystkim morskich otwornic, korali, mięczaków i alg. Wzgórza porastają trawy, które w okresach suchych przybierają brązowawy kolor.

czekoladowe wzgórza bohol

Od 1988 r. obszar Czekoladowych Wzgórz wpisany jest na listę pomników narodowych, tzn. stał się rezerwatem. Taki status miał z przerwami, bo jak wiadomo na Filipinach różnie się działo, ale w końcu udało się ochronić to niezwykłe miejsce. Nie zostały tutaj wyznaczone szlaki piesze. Wybrano jedynie jeden czy dwa stożki, na które można wejść i podziwiać widok na okolicę.

chockolate hills bohol

Strach ma wielkie oczy

Wyraki to naprawdę urocze stworzenia. Są jednak poważnie zagrożone wyginięciem. Na Filipinach występuje endemiczny gatunek tych najmniejszych naczelnych świata. Ich ciało mierzy 12-14 cm, a drugie tyle (na nawet i trzecie) – przypada na ogon, który osiąga nawet 30 cm! Co im zagraża? Odpowiedź jest prosta: człowiek. To dzięki nam, zmniejsza się liczba siedlisk dla tych ślicznych małpek. Stają się one także obiektem polowań oraz wyłapywania – są bowiem ostatnio bardzo modne jako domowe żywe maskotki.

santuarium wyraków

Sanktuarium Wyraków mieści się nieopodal miasteczka Carmen. Jadąc tam warto zatrzymać się aby podziwiać pierwotny las deszczowy – czyli naturalne środowisko, w którym wciąż można spotkać mieszkające dziko małpki.

las deszczowy bohol

Wyraki filipińskie to raczej samotnicy. Są silnie terytorialne, a ich rewiry zajmują przeważnie 1-2 ha. Podobno potrafią szczególnie zaciekle walczyć o swoje ulubione miejsca do spania. Są monogamiczne i łączą się w pary na całe życie. Ciąża wyraka trwa ok. pół roku a małe rodzi się owłosione i z otwartymi oczami. I jeszcze jedna ciekawostka o oczach. Otóż biorąc pod uwagę proporcję wielkości gałki ocznej do reszty ciała, okaże się że ten organ jest największy ze wszystkich ssaków. Skąd to się wzięło? Zapewne z trybu życia zwierzęcia – jest aktywne i poluje w nocy. Dlatego też organ wzroku jest wyjątkowo duży i posiada niezwykłe zdolności akomodacyjne. Co ciekawe – wielkość sprawia, że gałka oczna jest nieruchoma. Rekompensuje to możliwość obrotu głowy o 180 stopni.

tarsier sanctuary bohol

W Sanktuarium można podziwiać wyraki śpiące na drzewach. Czasem zerkają one złowieszczo na przechodzących. Warto jednak poobserwować niezwykłą anatomię zwierzęcia: jego piękny długi ogon i oryginalne dłonie i stopy z palcami zakończonymi charakterystycznymi okrągłymi opuszkami, które uławiają trzymanie się gałęzi. Trzeba tutaj zachowywać się cicho i spokojnie. Nie wolno używać flesza. Pamiętać trzeba, że wtedy kiedy my podziwiamy te zwierzątka – one akurat odpoczywają.

sanktuarium wyraków bohol

Warto się także zastanowić: co można zrobić, aby takie niezwykłe gatunki chronić? Wszak wyrak filipiński, jest na liście zwierząt szczególnie zagrożonych wyginięciem. Średnia długość życia w niewoli to 13-14 lat. Podejmowane są próby rozmnażania. Ale może zacząć chronić naturalne siedliska? Strach ma wielkie oczy. Wyraki mają wielkie oczy.

wyrak filipiński

Przeczytaj także:

Please follow and like us:

Next Post

Previous Post

Leave a Reply

© 2024 Wloczykij-Vagabond

Theme by Anders Norén