Takie historie często wzbudzają rozmaite dyskusje i kontrowersje. To, co chcę tym razem przekazać, to raczej opowieść o indolencji i nakierowaniu nie na klienta, a na maksymalizację zysku. I byłoby to też do pewnego stopnia zrozumiałe. Jednak w sytuacji kryzysowej zamiast, pomocy byłem pouczany, nakłaniany do nabycia innego – gorszego i droższego produktu, a na koniec zostawiono mnie samemu sobie.

Polisa nie ma, a jakoby by była
Z CUK postanowiłem skorzystać ze względu na to, że jest to jedyna firma za2mująca się ubezpieczeniami obecna w programie PayBack. Zbieram tam pieczołowicie punkty, które potem wymieniam na mile, dlatego postanowiłem także za ich pośrednictwem dokonać zakupu przed długą podróżą do Australii. Wcześniej jednak wypróbowałem ofertę na krótki wypad do Włoch. Zadziałało pierwszorzędnie. Wprawdzie wybór polis był skąpy (3 czy 4 towarzystwa), ale wśród nich było Generali, z którego korzystałem wcześniej zawsze z pozytywnym skutkiem.

Zdecydowałem się zatem na ofertę z mojego punktu widzenia najkorzystniejszą. Była przystępna cenowo, mogłem też pewne elementy ukształtować samemu. Polisę kupowałem jak zwykle w nocy przed wyjazdem. Zostawiam to na koniec, bo nigdy nie wiem co dokładnie będzie mi w ramach ubezpieczenia potrzebne. Wydawało się, że wszystko było OK. Ale po opłaceniu dokumenty nie chciały się wygenerować. Infolinia była już nieczynna. Postanowiłem się uzbroić w cierpliwość, tym bardziej, że komunikat głosił, że może to potrwać do kilku godzin.
Niestety następnego dnia – polisy dalej nie było. Już z samolotu postanowiłem zadzwonić na otwartą o godz. 8 infolinię. Tam zaczęto od pouczania mnie, że ubezpieczenie powinienem kupować wcześniej, a już w ogóle to najlepiej pójść do salonu sprzedaży albo zadzwonić i sprawę załatwić przez telefon. To ja się pytam: po co jest opcja on-line? Dość opryskliwa agentka powiedziała mi, że kierują sprawę do Generali i kazała czekać. Na pytanie o to jak długo, nie potrafiła odpowiedzieć.
Kiedy wylądowałem na lotnisku pośrednim, polisa nadal nie była wystawiona. Zadzwoniłem ponownie. Tym razem agent poinformował mnie, że to jakiś błąd po stronie Generali, ale on może zaoferować mi inną polisę. Polecił Allianz. Ale tutaj zaczęły się schody. Polisa o interesujących mnie parametrach była droższa, musiałem ponieść koszty jeszcze raz, a na dodatek mogła ona zacząć działać… dopiero za 4 dni, bo byłem już poza granicami Polski. To wyglądało wprost na naciągnie. Nie zgodziłem się na takie rozwiązanie, więc kazano mi znowu czekać, bo może się problem jednak rozwiąże.

Czekałem. Po kolejnej godzinie zażądałem rozwiązania umowy. I teraz uwaga: mogłem to zrobić pisemnie, poprzez wypełnienie i odesłanie formularzy w ciągu 14 dni. Fajnie, prawda? O to, gdzie to mam wydrukować, zeskanować itp. nikt już nie pytał. Bo on-line nie było to możliwe… Pozostała droga reklamacji, na którą się zdecydowałem. Ostatecznie koszty oddano mi po ok. 10 dniach. Niesmak jednak pozostał…
Warta Travel: sprawdzona opcja
Kiedy jasne stało się, że CUK dało ciała, postanowiłem powrócić do sprawdzonej opcji. Wszedłem na stronę Warty i tam zakupiłem polisę. Okazało się, że za podobne parametry co w Generali, wyszło nawet kilkadziesiąt złotych mniej. Wprawdzie trzeba było zastosować ich kod zniżkowy (dostępny na stronie, ale także podaję go tutaj: RABATWARTA), ale zawsze. Wadą było tylko to, że polisa mogła zacząć obowiązywać od następnego dnia, a nie od razu – byłem już poza Polską. Ale to i tak lepiej, niż oferta z CUK…
Co do samej Warty, to nie uprawiam tutaj reklamy. Ot – polecam. Bo przez ostatnie lata niemal tylko z ich usług korzystam. Mam też doświadczenie w likwidacji szkody: wszystko przebiegło szybko i sprawnie. Procesy były załatwiane on-line, bez zbędnej zwłoki. Także pieniądze na konto wpłynęły sprawnie. Dlatego jeśli ktoś mnie pyta o rekomendację ubezpieczenia na podróż – polecam Wartę.

Podsumowując – CUK jednak nie polecam. Ja zdecydowałem się skorzystać, bo połasiłem się na punkty w PayBack. Ostatecznie przelicznik też nie jest jakiś oszałamiający (1 pkt za 5 zł). To może być dobre jeśli są dostępne kupony – a tych w wysokim sezonie nie było. Co więcej, oferta ubezpieczeń turystycznych jest marna bo trzy firmy – to zdecydowanie słabizna. Także nawet jako porównywarka nie jest to dobre narzędzie. Totalnie rozwalił mnie też koszmarny poziom obsługi: pouczanie, próba naciągnięcia na droższą i gorszą ofertę (za to zapewne z prowizją dla agenta, której nie ma w przypadku zawarcia polisy on-line), po zniechęcający system reklamacji. CUK – nigdy więcej.

1 Pingback