Drzewa to niemi świadkowie historii. Szczególnie te drzewa: sekwoje. Gigantyczne, dostojne i pamiętające czasy tak dawne, że trudno to sobie wyobrazić. Takich niezwykłych roślin jest w Sequoia & Kings Canyon National Park ponad 15,8 tys. Cały obszar to las, nieraz bardzo gęsty, który pnie się wysoko ponad głowy. To wszystko sprawia, że dźwięk, światło i kolory odbiera się tutaj zupełnie inaczej. A nawet mimo panującego ruchu zwiedzających, wizyta zyskuje jakiś niesamowity odcień intymności, spokoju i kontemplacji.

Historia zapisana w słojach
Sekwoja, albo mamutowiec olbrzymi (Sequoiadendron giganteum) to drzewo iglaste, które porasta zachodnie stoki gór Sierra Nevada w Kalifornii. Rdzennym ludom zamieszkującym te tereny znane było od wieków – roślina ta dożywa bowiem nawet 3,5 tysięcy lat. Europejscy przybysze odkryli je jednak dopiero w XIX w. Pierwszy raz zauważone zostały przez członków wyprawy Josepha Walkera w 1833 r., potem przez poszukiwaczy złota w połowie XIX w. Opisu botanicznego dokonali niemal równocześnie uczeni z kilku krajów: Francji, Wielkiej Brytanii i USA.

Mamutowce, oprócz długowieczności, charakteryzują się także innymi niezwykłymi cechami. Przede wszystkim są bardzo wysokie. Dorastają nawet do 35, a ich pnie sięgają obwodu 15 metrów. Ich drewno jest bardzo lekkie i trwałe, a jednocześnie kruche i trudne do obróbki. Dzięki temu oparło się zapędom osadników, którzy w latach ’80 XIX w. chcieli w tym miejscu założyć utopijną republikę Kaweah, a wśród głównych źródeł dochodu miała być właśnie tzw. zrywka potężnych drzew.

Te niesamowite rośliny rosną szybko, nie wymagają szczególnego rodzaju gleby, chociaż – co zrozumiałe – im żyźniejsza, tym lepsza. Ważniejsze dla ich wzrostu jest jednak co innego: ogień. Co ciekawe, żywioł ten jest wręcz niezbędny do wzrostu sekwoi. Przede wszystkim przerzedza ściółkę, dzięki czemu młode drzewka łatwiej przebijają się do światła. Z kolei popiół ze spalonych roślin nawozi podłoże. Aby szyszki uwolniły nasiona też potrzeby jest żar. To czyni pożary częścią życia mamutowcowego lasu.

Większość drzewa, dzięki grubej i ciężko palącej się korze jest w stanie oprzeć się pożodze, jednak płomienie zapisują się bliznami w słojach. Na tej podstawie naukowcy zauważyli, że pożary na tym terenie powtarzają się regularnie co 6 do 35 lat. Najczęściej występowały w okresie tzw. średniowiecznego optimum klimatycznego (800 – 1300 r.). Z kolei ich liczba gwałtownie spada po roku 1860. Przypuszcza się, że był to efekt wypasu owiec, które nadmiernie czyściły dolną partię lasu oraz kontroli przez agencje rządowe. Dzisiaj niekiedy pożary pozostawia się ich naturalnemu tokowi lub nawet wywołuje. Nie brak jednak potężnych kataklizmów, które pustoszą drzewostan. Do ostatnich największych doszło w 2021 r.

Park pełen odludzi
W erze prekolumbijskiej, obecne tereny zamieszkiwały koczownicze plemiona Monachee (zwani także Mono Zachodnimi). Europejscy kolonizatorzy dotarli tutaj już w pierwszych dekadach XIX w., jednak obszar był gęsto zarośnięty, górzysty i niebezpieczny m.in. na zamieszkujące tutaj pumy i niedźwiedzie. Dlatego – poza wspominanym epizodem dziwnej utopijnej republiki – raczej niezbyt śpiesznie się tutaj osiedlano.
Dość szybko także zauważono unikalność lasu gigantycznych drzew. W połowie dziewiętnastego stulecia przybywa tutaj Hale Dixon Tharp – traper i górnik, który w jednym z zawalonych pni sekwoi zbudował sobie dom. To on zwrócił uwagę władz, aby poddać teren ochronie. Tak też się stało. W 1890 r. ustanowiono Sequoia National Park – jako drugi park narodowy po Yellowstone.

Dzisiaj, obszar ochrony (bez przylegającego do niego Kings Canyon National Park) obejmuje ponad 1635 km2. Większość tego areału jest zupełnie pozbawiona dróg, niezamieszkała i bardzo, bardzo odludna. Najwyższy szczyt kontynentalnej części USA (bez Alaski) znajduje się właśnie w granicach parku. To Mt. Whitney (4421 m npm) i choć można go zdobyć – jest do trudne. Prowadzi do niego jeden szlak, do pokonania którego trzeba kilku dni wędrówki, przy czym już pierwszy etap jest ciężki: od początku do najbliższego schroniska jest ok. 18 km marszu.
Najwyższe na świecie?
Jednym z najbardziej niezwykłych i najcenniejszych drzew w parku jest sekwoja nazwana imieniem generała Williama Tecumseha Shermanna. Był on bohaterem Wojny Secesyjnej. Według legendy, miano to zostało nadane przez przyrodnika Jamesa Wolvertona, który badał las, a wcześniej służył w pułku dowodzonym przez Shermanna właśnie. Co ciekawe, nie był to jedyny patron rośliny. Wcześniej – w okresie istnienia wspominanej wcześniej socjalistyczno-utopijnej republiki Kaweah (do czasu jej rozwiązania w 1892 r.), drzewo nosiło imię… Karola Marksa.

Po przeprowadzeniu pomiarów w 1931 r. uznano, że sekwoja jest najwyższym drzewem świata. Dzisiaj wiadomo jednak, że tak nie jest (zarówno w kontekście historycznym opartym o zapisane źródła, jak i teraźniejszym). Chociaż wymiary są i tak imponujące: ma ponad 83 metry wysokości, 11 metrów przy podstawie i ok. 1487 m3 objętości, a wagę samego pnia szacuje się na ponad 1,1 tys. ton.

W roku 2006 r. oberwała się jedna z największych gałęzi o długości 30 i średnicy 2 m. Nie są jasne okoliczności tego zdarzenia, z pewnością jednak nie był to efekt działania człowieka. Postawiono w związku z tym tezę, że może to być naturalny proces, który chroni gigantyczne drzewa przed działaniem porywistego wiatru. Z kolei w 2021 r. media obiegło charakterystyczne zdjęcie strażaków, którzy obłożyli pień specjalnymi płatami folii, przypominającej koce termiczne. Takie działanie podejmuje się często w przypadku zagrożenia pożarami.

Las gigantów
Jednym z najbardziej ikonicznych miejsc w Sequoia National Park jest Las gigantów, czyli Giant Forest. W sumie zajmuje on areał 7,6 km2. Nie rosną tutaj oczywiście tylko mamutowce. Są tutaj także sosny żółte, sosny Jefferey’a, sosny cukrowe (zw. także sosną Lamberta) i sosna wydmowa. Z jodeł występują: biała i czerwona. Z fauny można spotkać m.in. wiewiórki Douglasa.

Są też większe ssaki. Niektóre spotkać dość trudno (jak np. unikające ludzi niedźwiedzie czarne czy pumy), ale powszechnie występują mulaki (blisko spokrewnione z naszymi sarnami). Te kopytne chętnie przechadzają się w okolicy szlaków w Lesie Gigantów.

Spośród rosnących tutaj sekwoi można podziwiać jedne z największych rosnących na świecie okazów. Wielu nadano imiona wybitnych amerykańskich polityków np. Lincolna, Franklina i innych. Uwagę zwraca tzw. Grupa Kongresu. Znajduje się ona między drzewem Shermanna i Muzeum Lasu Gigantów. Składa się ona z dwóch zgrupowań: The House i The Senate. Drzewa, które je tworzą są niesamowite. Najważniejsze jest jednak to, że można pomiędzy nimi chodzić, wpatrywać się w korony, a w końcu dotykać. I warto to zrobić, żeby poczuć fakturę niezwykłej kory. Pamiętajcie też, że dotykacie czasem blisko 3-tysięcznej historii!

Łąka
W samym sercu Sequoia National Park znajduje się polana zwana Crescent Meadow. Nie jest to duży obszar. Otaczają ją liczne mamutowce. Tutaj zaczyna się także szlak High Sierra, który prowadzi do wspominanego najwyższego szczytu kontynentalnej części USA (bez Alaski), czyli Mount Whitney.

Tutaj w czasie pierwszego osadnictwa osiedlił się Hale Tharp, o którym pisałem już wcześniej. Można też obejrzeć pozostałości jego gospodarstwa. Dzisiaj Crescent Meadow jest piękny obszar piknikowy. Nie ma wprawdzie stolików czy ławek, ale są toalety i piękny zielony dywan roślinności.
Wodospad czy stróżka?
W okolicy sekwoi Shermanna znajduje się początek szlaku do jednego z bardziej malowniczych miejsc w parku. To wodospad Tokopah. Jego aktywność zależy od pory roku. Najwięcej wody toczy w okresie zimowych roztopów. Latem – zamienia się w stróżkę lub w ogóle zanika.

Tokopah Falls zlokalizowane są na rozwidleniu rzeki Kaweah. Woda spada na długości 370 metrów po granitowej ścianie. Formacja ta powstała jeszcze w czasach zlodowacenia. To cofający się lądolód ukształtował tę niezwykłą doliną.

W dolnej części biegu rzeki, a w niższej części parku, zlokalizowano szereg przyjemnych miejsc, w których można się wykąpać lub piknikować. To całkiem popularny sposób spędzania czasu.

Widok ze skały Moro
Moro Rock jest jednym z ciekawych przykładów geologicznych ukształtowań charakterystycznych dla gór Sierra Nevada. Formacje tego typu powstały w wyniku procesu nazywanego eksfoliacją, czyli złuszczaniu wierzchnich warstw. Proces polega na tym, że wierzchnia warstwa nagrzewa się szybciej i mocniej niż to, co pod spodem. Taki proces naprzemiennego nagrzewania się i chłodzenia, prowadzi do powstania drobnych pęknięć równoległe do powierzchni skalnej.

Moro Rock to wielka granitowa monolityczna kopuła. Według legendy swoją nazwę zawdzięcza kolorowi, który Meksykanom przypominał niebiesko-siwego mustanga należącego do nijakiego p. Swansona z Three River.

Można się wspiąć na szczyt skały. Pierwsze schody – drewniane – powstały już w 1917 r. Niestety dość szybko zaczęły jednak niszczeć. Dlatego też w roku 1931 r. wybudowano nowe, które w większości opierają się o naturalne półki i uskoki skalne. Moro Rock Stairway została zaprojektowana przez architekta krajobrazu Merela S. Sagera i inżyniera Johna Diehla. Rozciągają się na długości ok. 250 m i liczą 400 stopni.

Warto wdrapać się na szczyt skały. Rozciągają się stąd piękne widoki na cały las sekwoi oraz na ciągnącą się w dolinie serpentynę drogi.

Trzeba jednak pamiętać, że dojście na czubek może być niebezpieczne w trakcie deszczu ze względu na śliskie podłoże. Zdecydowanie odradza się wizytę w trakcie burzy. Jeśli kogoś ta zastanie na górze, trzeba jak najszybciej zejść. Szlak do Moro Rock jest też zamykany w okresie jesienno-zimowym.

Przeczytaj także:
- aby wjechać do USA nie potrzeba wizy. Wymagana jest jednak autoryzacja wjazdu – tzw. ESTA. Sprawdź jak przejść cały proces i ile to kosztuje;
- szukasz przewoźnika na trasach krajowych w Ameryce? Polecam Southwest – to świetny przewoźnik z grupy tzw. tanich linii.