Air Serbia, to spadkobierczyni Jat Airways, czyli flagowego przewoźnika byłej Jugosławii. O linii było niejednokrotnie głośno. Szczególnie negatywnie odebrano ostatnie niepowstrzymanie lotów do Rosji, kiedy ta napadła na Ukrainę. Dużą niespodzianką było z kolei ogłoszenie popandemicznej ekspansji w całej Europie i USA. Jednym z efektów tej akcji było otwarcie połączenia z Belgradu do Krakowa. A to nie wszystko – jak powiedział Jiri Marek „Rynkowi Lotniczemu” – w niedługiej rozważane jest także połączenie do Wrocławia.
W pierwszej dziesiątce
17 czerwca 1927 r. w Belgradzie powołano do życia przewoźnika Królestwa SHS (potem Jugosławii) pod nazwą Aeroput. Linia koncentrowała się obsłudze połączeń wewnątrz rozległego kraju. W 1929 r. ruszyła trasa międzynarodowa wiodąca z Belgradu przez Zagrzeb do Grazu i Wiednia. Krótko po II wojnie światowej, powołano do życia przewoźnika pod nazwą JAT Yugoslav Airlines, który w 1948 r. zastąpił Aeroput. Sam skrót wzięty został od słów Jugoslovenski Aerotransport.
Złota era linii przypada na lata ’70 i ’80 XX w. W tym czasie pojawiają się we flocie przewoźnika maszyny odrzutowe, także szerokokadłubowe. Według IATA, w 1988 r. przewoźnik był w pierwszej 10 europejskich linii z największą siatką. Obsługiwał 76 miast w 39 krajach w Europie, Azji, Afryce i Ameryce Północnej. W 1985 r. JAT stał się pierwszym użytkownikiem boeinga 737-300. W tym czasie pojawiały się też plany modernizacji floty szerokokadłubowej. Obejmowały one nabycie boeingów 767 lub airbusów A340. Niestety, wszystkie spaliły na panewce z chwilą wybuchu wojen bałkańskich.
Rozpad Jugosławii i konsekwencje
Wojny na Bałkanach i zaangażowanie w nie Belgradu odcisnęło poważne konsekwencje dla JATu. Przede wszystkim nałożone sankcje wpłynęły na dostawy samolotów i wymianę floty. Ostatecznie, powolny rozpad kraju doprowadził do tego, że niemal każde z odzyskujących niepodległość państw zaczęło rozwijać własnych flagowych przewoźników. Tym samy JAT ma coraz mniejszy rynek. Prowadzi to do problemów finansowych i potrzeby znalezienia inwestora strategicznego.
Przełom następuje w 2013 r., kiedy w linię inwestuje emiracki przewoźnik Etihad. Wkrótce następuje także rebrandig. JAT staje się Air Serbią. Głównym hubem pozostaje lotnisko w Belgradzie, skąd pojawiają się loty do wielu miast na Bałkanach (czasem po wielu latach przerwy – jak np. do Banja Luki), do najważniejszych ośrodków europejskich (także do Warszawy) i do Abu Zabi. Ideą jest feedowanie połączeń partnera – Etihad. Niestety strategia nie sprawdzała się najlepiej, co prowadzi do podjęcia decyzji o wycięciu części tras, w tym m.in. do Polski. Stało się to w 2016 r.
Duże perturbacje wywołała w końcu pandemia. Dopiero po jej zakończeniu Air Serbia, na fali lawinowo rosnącego zapotrzebowania na podróże, znów ogłosiła ekspansję. W jej ramach wróciła do kolejnego miasta w USA (Chicago), ale pojawiała się także w Krakowie.
Zmiany od pewnego czasu obejmują w końcu główny hub przewoźnika – lotnisko im. Nikoli Tesli w Belgradzie. Z niewygodnego, przestarzałego i mocno wysłużonego, port powoli przeobraża się w komfortowe centrum przesiadkowe na europejskim poziomie. Na ten moment prace modernizacyjne ciągle trwają (co było szczególnie uciążliwe przy kontroli paszportowej po przylocie), ale widać już bardzo wyraźnie pozytywne zmiany.
Obecnie flota przewoźnika składa się z 24 samolotów. Są to: airbusy A319 (11 szt.), A320 (3 szt.), A330-200 (2 szt.) oraz ATR72-600 (7 szt.). Dodatkowo w użytku są jeszcze dwa embraery (E190 i E195) oraz boeingi B737NG (2 szt.). Część z samolotów to chwilowy leasing, który zaspakaja potrzeby linii w okresie szczytu przewozowego.Średni wiek to ponad 13 lat.
Z Krakowa do Belgradu
Air Serbia loty z Belgradu do Krakowa (i z powrotem) zainaugurowała 4 czerwca br. Początkowo źródła (m.in. Rynek Lotniczy) podawały, że będzie to połączenie sezonowe. Już teraz wiadomo jednak, że trasa cieszy się sporym powodzeniem i będzie oferowana cały rok. Rozkład obejmuje cztery rotacje tygodniowo (w poniedziałki, środy, piątki i niedziele) w zróżnicowanym rozkładzie, dzięki czemu uzyskuje się większą dostępność transferową.
Bilet na swoją podróż kupiłem poprzez pośrednika Tripair, co nieznacznie zredukowało koszty, w stosunku do nabycia bezpośrednio przez stronę linii. Co do zasady dostępne są trzy taryfy podróży: Economy Light (z opłatami za wybór miejsca w samolocie, bez bagażu rejestrowanego i z największymi restrykcjami dotyczącymi zwrotu lub wymiany), Economy Standard (dochodzi bagaż rejestrowany do 23 kg), Economy Comfort (brak opłat za zmianę, priorytetowy boarding i dostęp do saloniku biznesowego w Belgradzie) oraz Bussines (m.in. dwa bagaże rejestrowane do 23 kg każdy, pełen posiłek na pokładzie, bezpłatne zmiany i dostęp do poczekalni biznesowych).
Na swój przelot wybrałem najtańszą opcję. W cenie miałem zatem bagaż podręczny (do 8 kg) i niewielki przedmiot osobisty (w moim przypadku mały plecak). W Krakowie nie było żadnych problemów ze sprawdzaniem wymiarów walizki czy jej wagi. Mogłem także za darmo odprawić się na lotnisku (przez aplikację czy on-line było to zresztą niemożliwe, bo Krakowa nie było nawet na liście dostępnych portów). Wtedy też poprosiłem o miejsce przy oknie, a sympatyczna agentka takie mi przydzieliła.
Ze względu na typ samolotu – turbośmigłowy ATR72 – boarding odbywał się z płyty lotniska. Pod drzwi maszyny podwiózł nas autobus. Tego dnia podróżowało ok. 40 osób.
Co na pokładzie?
Po wejściu na pokład zająłem swoje miejsce 16A. W podróż zabrał nas ATR72-600 o znakach rejestracyjnych 4U-ALZ. To maszyna wyprodukowana w 2013 r. i leasingowana przez Air Serbię od firmy Goal. Ma standardowy układ foteli (2+2) i zabiera jednorazowo 72 pasażerów. Wnętrze było w miarę zadbane, chociaż nieco już zużyte.
W kieszeni przed swoim fotelem znalazłem magazyn pokładowy, instrukcję bezpieczeństwa oraz menu z płatnymi przekąskami, napojami bezalkoholowymi i alkoholowymi.
W trakcie lotu przewidziano także skromny bezpłatny serwis. Obejmował on butelkę wody mineralnej niegazowanej oraz dwa ciasteczka (markizy przekładane kremem czekoladowym).
Lot minął bardzo spokojnie i bezproblemowo. W Belgradzie wylądowaliśmy chwilę przed godziną rozkładową. Do terminalu zawiózł nas autobus.
Przylot
Jak wcześniej wspominałem, terminal w Belgradzie jest obecnie w poważnym remoncie. O ile niektóre części są już dostępne bez ograniczeń i wyglądają bardzo dobrze, tak w wielu miejscach prace trwają. Tak jest niestety w strefie przylotowej odprawy granicznej. Tutaj tworzą się spore zatory, dodatkowo między przybyszami co chwila kręcą się robotnicy, często z ciężkim sprzętem. Nie jest także dostępnych wiele stanowisk kontroli granicznej, co także niekorzystnie wpływa na czas oczekiwania. Dlatego jeśli ktoś chce się aktualnie przesiadać w Belgradzie, ale podróż nie jest na jednym bilecie i wymaga wyjścia ze strefy zastrzeżonej lotniska – doradzam przemyśleć czasy. Ja od momentu przylotu do wyjścia z terminala potrzebowałem dobrych 50 min.
Hala odbioru bagażu wciąż jest jeszcze przed remontem. Jest mocno zatłoczona i gwarna, ale nie robi jakiegoś negatywnego wrażenia. Walizek z lotu z Krakowa nie było wiele do odbioru (ja sam podróżowałem bez bagażu rejestrowanego), dlatego po przejściu przez kontrolę paszportową zastałem już pustą taśmę.
Podsumowanie
Air Serbia, ma przyzwoitą i standardową ofertę jeśli chodzi o połączenia point-to-point, która nie odbiega od aktualnych trendów wśród europejskich przewoźników tradycyjnych. Nieźle prezentuje się także siatka połączeń linii, a trasa z Krakowa daje spore możliwości przesiadkowe (m.in. to Włoch, Turcji czy do państw bałkańskich). W zależności od dnia – ceny bywają atrakcyjne, chociaż zbliżone do konkurencji.
Sama podróż była przyjemna i bezproblemowa. Atutem jest darmowa odprawa na lotnisku (chociaż w tym przypadku trochę z przymusu). Pozytywny był dla mnie także fakt, że mogłem podczas check-in wybrać bezpłatnie miejsce w samolocie. Drobny poczęstunek na pokładzie to też zawsze miły akcent.
Jedynym mankamentem było lotnisko w Belgradzie. Ekstremalnie długie oczekiwanie na odprawę paszportową (dłużej czekałem tylko w USA) w dusznej i niezbyt przyjemnej sali, było doświadczeniem raczej mało pozytywnym. Usprawiedliwiam to jednak remontem i żywię nadzieję, że po jego zakończeniu będzie już tylko lepiej.
Przeczytaj także:
- Jak dojechać do… lotniska w Belgradzie;
- Kto jest winien? Historia zaginionej walizki;
- mój kalendarz lotów dostępny jest tutaj.
Barbara 29 grudnia 2023
Witam! Ja również leciałam z Krakowa do Belgradu liniami Air Serbia ale trochę wcześniej bo na przełomie lipca i sierpnia. Lot był przyjemny a na lotnisku w Belgradzie odprawa sprawna i szybka choć było dość dużo osób.
Mirosław Pachowicz 29 grudnia 2023 — Post Author
Ja leciałem pod koniec lipca. A tekst z relacją opublikowałem później 🙂 Air Serbia jest bardzo porządną linią. To prawda!