Wloczykij-Vagabond

Miejsca znane i nieznane

Dolní Vítkovice – niezwykły zabytek techniki

W rejonie tzw. Komory Cieszyńskiej rudy żelaza wydobywano prawdopodobnie już od prehistorii. Pewne źródła wskazują na ich eksploatację od XIII w. Z kolei złoża węgla kamiennego w okolicach Ostrawy odkryto już w 1763 r. W XIX w. z chwilą rozwoju przemysłu stało się jasne, że cały Śląsk stanie się zagłębiem wydobywczym. Industrializacja nie ominęła zatem i tego ośrodka. Już w 1830 r. uruchomiono w Dolnych Witkowicach hutę, a wkrótce także koksownię. Dzisiaj – nie prowadzi się tutaj produkcji. Niemal cały kombinat stał się zabytkiem, który jako jeden z czterech obiektów w całych Czechach został wpisany na Europejską Listę Dziedzictwa Kulturowego. To wystarczająco dobra rekomendacja, żeby się tutaj zjawić i poznać to niezwykłe miejsce.

dolni oblast vitkovice

Kombinat przemysłowy

Z inicjatywą założenia w Dolnych Witkowicach huty wystąpił biskup ołomuniecki Rudolf w 1828 r. Już dwa lata potem ruszył zakład, którem nadano właśnie jego imię. W 1831 r. pracę zaczęła koksownia. Wtedy też firmę kupił wiedeński bankier Salomon Rothschild. W roku 1836 uruchomiono pierwszy wielki piec, potem (1838 r.) – drugi. W następnych dziesięcioleciach dodano kolejnych sześć.

dolni oblast vitkovice

Pobliską kopalnię węgla kamiennego Hlubina otwarto w roku 1852. Pozostałością po niej jest m.in. osiedle górnicze oraz część budynków kopalnianych, w tym m.in. wieża szybowa o oryginalnej konstrukcji.

wieża szybowa kopalni hlubina
Wieża szybowa

Uruchomienie kopalni, z której wydobywano materiał do produkcji koksu w obecnej na terenie kombinatu koksowni, pozwoliło cały proces pozyskiwania stali skupić w jednym miejscu. Co ciekawe, huta w Dolnych Witkowicach stała się pierwszą na terenie cesarstwa austro-węgierskiego, gdzie do produkcji surówki używało się koksu. Ten produkt był bardzo potrzebny ze względu na to, że stanowił paliwo oraz reduktor tlenków żelaza. Aby go wyprodukować korzystano z gorącego gazu wielkopiecowego. Dzięki temu osiągnięto maksymalną efektywność całego procesu. Pozyskany koks gaszono w specjalnej wieży gaśniczej, pod którą wagoniki wpychał specjalny mechanizm oparty o pochylnię, a potem elektryczna lokomotywa zwana potocznie Telešką.

teleska
Teleška i wielki piec nr 1

Na szczycie zbiornika gaśniczego znajdował się zbiornik o pojemności 8 m3. Po ugaszeniu koksu woda spływała do specjalnych odstojników, po czym używano jej ponownie.

wieża gaśnicza
Wieża do gaszenia koksu

W miarę upływu czasu kombinat znacząco się rozrastał. W 1909 r. zajmował już 510 ha powierzchni. Produkowano tutaj elementy mostów (m.in. także słynnego ostrawskiego mostu M. Sykory), wagony a także szyny kolejowe i zwrotnice użyte do budowy Kolei Północnej z Wiednia do Bogumina.

zbiorniki gazu
Dysze, pylnik, oczyszczalnia i magazyn gazu wielkopiecowego

Wielki piec

Sam w sobie wielki piec to dość stary wynalazek. Pierwsze tego typu urządzenie powstało ok. 1400 r. Drogą eksperymentów zmieniano konstrukcję osiągając dzisiejszą formę. Interesujący wygląd to efekt połączenia u podstawy dwóch ściętych stożków. U góry znajduje się gardziel, czyli miejsce gdzie zasypywana była specjalna mieszanka rudy żelaza, koksu i topników. Wytapianie polegało na wypalaniu takiego wsadu, a proces podtrzymywany był przez dostarczanie powietrza przez system dysz. Wnętrze pieca musiało być ognioodporne, dlatego stosowano specjalne materiały do jego wyłożenia. Używano głównie tzw. szamotu, czyli ceramicznej substancji powstałej przez wypalenie w temperaturze ok. 1000 oC gliny lub łupków w specjalnie sformowanych blokach. Uzyskany materiał był ogniotrwały i mógł przetrwać temperatury do 1580 stopni bez deformacji. Takie szamotowe okładziny wciąż są dobrze widoczne w witkowickim wielkim piecu.

wnętrze wielkiego pieca szamot
Wnętrze (gar) wielkiego pieca nr 1 – szamotowe wykładziny

Podczas wypalania powstały płynny materiał, który gromadził się w garze (czyli dolnej części pieca). Rozdzielał się on samoistnie na dwie frakcje: gęstszą zbierającą się na dole płynną surówkę i żużel – lżejszy, gromadzący się u góry i będący mieszanką topików, skały płonnej i niechcianych związków chemicznych. Obie frakcje spuszczano osobnymi dyszami. Co ważne, przy całym procesie pracowali ludzie, którzy musieli się chronić przed ogromną temperaturą. Wnętrze wielkiego pieca rozgrzewało się do 1,5 tys. stopni. Wypływające frakcje były niewiele chłodniejsze. Spustowi musieli nosić specjalne fartuchy, które chroniły ich przed poparzeniem. W Witkowicach można je obejrzeć i założyć na siebie. Były niezwykle ciężkie. Do ich wyrobu stosowano m.in. azbest (tego typu wdzianek już oczywiście nie ma i one nie są prezentowane). Jednak daje to niezłą perspektywę, z czym wiązała się taka praca.

otwór gardzieli wielkiego pica
Wnętrze (gardziel) wielkiego pieca nr 1

Podczas wypalania powstawał jeszcze tzw. gaz wielkopiecowy. Była to mieszanina tlenku (między 23-30 proc.) i dwutlenku węgla (9-16 proc.), wodoru (0,5-4 proc.), azotu (52-64 proc.) i metanu (ok. 1 proc.). Gaz gromadzono, by ponownie rozprowadzić i użyć go w produkcji koksu lub w podtrzymywaniu odpowiedniej temperatury w wielkim piecu.

dysze odprowadzające gaz wielkopiecowy

Od 1988 r. używano bardzo nowoczesnego i wydajnego sprzętu. Obsługę procesu prowadzono z futurystycznie wyglądającej sterowni – jednej z najnowocześniejszych ówcześnie w Europie. Jednak ostatni spust surówki w hucie w Witkowicach miał miejsce już 10 lat później – 27 września 1998 r. Do tego czasu tylko jeden wielki piec wyprodukował do 300 tys. ton żeliwa specjalnego i odlewniczego, co daje 1,2 ton na dobę. Raz rozpalony pracował tak długo, aż trzeba było przeprowadzić jego remont. Zarówno rozpalanie jak i wygaszanie były bardzo skomplikowane i trudne, dlatego nie podejmowano o tym decyzji bez wyraźnej potrzeby.

sterownia wielkiego pieca dolne witkowice
Sterownia wielkiego pieca w Dolnych Witkowicach

Vítkovice i Usain Bolt

Dzisiaj Dolne Witkowice ze swoim kombinatem poprzemysłowym to wielki obszar muzealny. W 2002 r. staraniem aktywistów i władz miejskich uznano go za narodowy zabytek kultury, a w 2008 r. dodano go do Europejskiej Listy Dziedzictwa Kulturowego. W kolejnym roku zdecydowano się na stopniowe udostępnienie kompleksu dla zwiedzających – jako pamiątkę myśli technologicznej ludzkości. Co więcej, cały kombinat był także ważny motorem napędowym dla rozwoju regionu i nieodłączną częścią jego historii. Dość wspomnieć, że w szczytowym okresie zatrudniano tutaj 20 tys. osób, a przez 170 lat historii działalności wyprodukowano 90 mln ton surówki żelaza i 42 mln ton koksu. Takie liczby robią wrażenie!

widok na wielki piec nr 2 dolni vitkovice
Wielki piec nr 2 i centrum Gong (po prawej)

Autorem pomysłu rekonstrukcji na tak szeroką skalę był dyrektor zakładu maszynowego Witkowic – Jan Světlík. Wymagało to jednak ogromnych nakładów. Dofinansowanie znaleziono m.in. w Unii Europejskiej i środkach rządowych. Za kwotę 0,5 mld koron czeskich udało się w 2012 r. ukończyć pierwszy etap rewitalizacji i redefinicji miejsca. Do zwiedzania oddano m.in. wielki piec nr 1 i zbiornik gazu.

ścieżka edukacyjna dolne witkowice

Częścią kompleksu jest centrum zwane Gong. To dawny wielki zbiornik gazu wielkopiecowego. Pierwotnie został oddany do użytku 22 listopada 1922 po trwającej 14 miesięcy budowie. Miał powierzchnię 50 tys. m2. Przechowywany w nim gaz wcześniej przeszedł już wstępne odpylanie w specjalnym pylniku. Pozwalało to na usunięcie do 80 proc. substancji stałych. Następnie w oczyszczalni usuwano resztę, aby można było go użyć w produkcji koksu. Dzisiaj, zgodnie z projektem Josefa Pleskota i jego agencji AP Atelier został on zaaranżowany na sale konferencyjne, kino, foyer, szatnię, toalety i galerię wystawową. Wcześniej zadaszenie podniesiono o 1492 cm.

centrum gong dolne witkowice

Według projektu Pleskota na szczycie wielkiego pieca nr 1, na wysokości ok. 80 m dodano także szklany walec, który zawieszono na pierwotnej konstrukcji. W rdzeń nadbudowy wstawiono windę i spiralne schody. We wnętrzu mieści się kawiarnia, a wokół szklanej konstrukcji zainstalowano specjalne platformy, po który można chodzić. Trzeba mieć jednak silne nerwy, bo wysokość jest duża. Wrażenie robią także półotwarte zakończenia podniebnych chodników, z których – skądinąd – rozciąga się niesamowity widok na okolice.

bolt tower dolni vitkovice

Całość szklanej konstrukcji ma przypominać płonień, który buchał z komina podczas produkcji surówki. Wieży nadano imię Usaina Bolta, jamajskiego rekordzistę w sprincie, który ochrzcił budowlę. Jego obecność nie była jednak w Ostrawie przypadkowa – bywał tutaj kilkakrotnie podczas zawodów zw. Zlatá tretra czyli Złote Kolce.

bolt tower

Zamek

Niemal naprzeciw kombinatu stoi zaskakująco ładny budynek, który trochę nie pasuje do otoczenia. To tzw. Zámek Vítkovice. Został on wybudowano w 1847 r. według projektu Antona Krausego jako siedziba dyrektorów kombinatu. Zwany był także jako Central Haus, zamek Rothschilda albo Vítkovický železárenský zámeček. Od okresu II wojny światowej, kiedy cały kompleks wszedł w skład Hermann-Goering-Werke, zaczął popadać w ruinę, mimo że większość bombardowań pozwoliła całemu obszarowi przetrwać w miarę bez szwanku.

zamek dolni vitkovice

Cały kompleks przemysłowy zaczęto modernizować już w 1948 r., jednak nie dotyczyło to pałacyku. Ten dopiero w pierwszej dekadzie XXI w. zaczęto gruntownie odbudowywać. Stało się to za sprawą nowego prywatnego właściciela – Vitkovice Machinery Group. To dzięki właśnie tej firmie budynek odzyskał dawny blask. Są tutaj galerie, mała sala koncertowa i biura. Niestety – komercyjne zwiedzanie jest niemożliwe. Kiedy próbowałem wejść na dziedziniec żeby zrobić zdjęcia, zostałem uprzejmie acz stanowczo wyproszony, jako że to własność prywatna. Pozostało podziwianie tylko przez płot…

Przeczytaj także:

Please follow and like us:

Next Post

Previous Post

Leave a Reply

© 2024 Wloczykij-Vagabond

Theme by Anders Norén