Po zwiedzaniu Waimangu Volcanic Valley udałem się dalej na południe, w kierunku kolejnego wielkiego jeziora Wyspy Północnej czyli Taupō. Po drodze natrafieł się na niezwykłe cuda natury: od gorących źródeł, poprzez gejzery, ciepłe jeziora i gotujące się błotne kałuże po piękne (także ciepłe) wodospady, w których można zaznać kąpieli niezależnie od pory roku.
Ciepłe jezioro Rotowhero (ale lepiej się w nim nie kąpać)
Ok. 6 km na południe od dolny Waimangu znajduje się ciepłe jezioro Rotowhero, zwane czasem jeziorem Zielonym (Green). Warto tutaj podjechać. Choć nie ma wyznaczonego parkingu wzdłuż Old Waikaremoana Road jest kilka znaczących zakoli, gdzie można spokojnie się zatrzymać.
Akwen ma od 37-50oC, jest silnie kwasowe i nie polecam się tutaj kąpać. Ale nie tylko z powodu niskiego pH wynoszącego ok. 3,2. Żyją tutaj liczne bakterie, które mogą być dla człowieka groźne. Te same mikroorganizmy nie stanowią jednak zagrożenia dla unikatowego gatunku ślimaka, który żyje tylko w tym miejscu. To tzw. ślimak błotny Rotowhero. Brzegi stanowią z kolei obszar lęgowy m.in. łabędzia czarnego i kaczki szarej.
Parujące wodospady na strumieniu Kerosene
Jadąc dalej na wschód Old Waikaremoana Road dociera się do niewielkiego parkingu. Jest stąd bezpośrednie zejście ścieżką do wodospadów na strumieniu Kerosene. W chłodne dni wyraźnie unosi się tutaj para, a w basenach tworzonych przez niewielkie kaskady (najwyższy ma 2 m) można spotkać kąpiących się (albo raczej moczących się) ludzi.
Woda w strumieniu ma ok. 30oC i lekko naftowy zapach. W przeciwieństwie do jeziora Rotowhero, tutaj zdecydowanie warto się zamoczyć. Oprócz przyjemnej temperatury, uważa się, że ze względu na skład chemiczny kąpiel w cieku ma bardzo dobroczynny wpływ na nasze organizmy: szczególnie na skórę i stawy. To, przed czym przestrzega się na forach to fakt, aby w samochodzie nie zostawiać cennych rzeczy – niestety zdarzają się włamania… Ale, co jeszcze ważniejsze, atrakcja jest całkowicie darmowa!
Bulgocące błoto
Kolejnym ciekawym i darmowym miejscem do odwiedzenia po drodze nad jezioro Taupō jest Waiotapu Mud Pool. Nazwa po maorysku „waiotapu” oznacza „święte wody”, bowiem substancja, która „gotuje się” w kałuży ma właściwości lecznicze. Co ciekawe, w miejscu tym do 1925 r. istniał wulkan błotny, który uległ niestety erozji. Dzisiaj zbiornik ma różną wielkość i aktywność, która zależy od aktualnych opadów: im większe, tym wyraźniejsze jest bulgotanie, a zawartość basenu jest rzadsza i jaśniejsza.
Warto tutaj chwilę poświęcić nad zastanowieniem się skąd bierze się aktywność tego obszaru. Jak wspomniałem wcześniej potrzebna jest woda (np. z deszczówki lub bijącego źródła). Do tego dochodzą wydobywające się spod ziemi gazy, których skład doprowadza do erozji położonych nad ich ujściem skał. Te ulegając reakcjom chemicznym z wodą i waporami, tworząc rodzaj szlamu. Co ciekawe, w Waiotapu wydobywające się gazy mają w swym składzie związki siarki, dlatego w niektórych miejscach na powierzchni błotnej kałuży pojawiają się czarne plamy.
Szampański basen
Od maoryskich „świętych wód” nazwę wziął także kolejny rezerwat. To Wai-o-Tapu Thermal Wonderland. Ma on kilka niezwykłych atrakcji, które zdecydowanie trzeba zobaczyć. Po pierwsze to gejzer, który nosi imię Lady Knox, na cześć Constance Knox drugiej córki 13. gubernatora Nowej Zelandii – Uchtera Knoxa. Gejzer wybucha tylko raz dziennie (ok. 10:15) na wysokość do 20 m. Został odkryty stosunkowo późno – bo w 1901 r. przez więźniów otwartego więzienia, które się znajdowało w okolicy. Niestety podczas mojej wizyty nie udało mi się go zobaczyć, byłem bowiem już późnym popołudniem…
Udało mi się jednak zobaczyć całą masę innych ciekawych atrakcji. Na tym obszarze wiele jest gorących źródeł i błotnych basenów, fumaroli i minigejzerów. Szczególne wrażenie robią gotujące się czarne kałuże.
Szczególną uwagę warto jednak zwrócić na Champagne Palette. To duży krater o średnicy 65 m i szacowanej objętości 50 m3. Ciśnienie sprawia, że głęboko przy dnie temperatura sięga nawet 260oC, na powierzchni ma 73-75o.
Nad powierzchnią akwenu unoszą się wapory o dziwnym zapachu. To wszystko efekt pomieszania pary wodnej ze azotem, metanem i siarkowodorem. Gazy te wydostając się z wnętrza Ziemi reagują z napotkanymi skałami, które mają w sobie arsen i antymon, co prowadzi do wytrącania się soli tych pierwiastków. Te tworzą niezwykłe kolorystycznie osady, w których dominuje przede wszystkim barwa pomarańczowa.
Mimo tak niesprzyjających warunków żyją tutaj organizmy! Zidentyfikowano 2 gatunki bakterii ekstremofilnych oraz jeden gatunek archeonów, czyli bardzo starych i nieskomplikowanych mikroorganizmów.
Siarka i diabelskie sztuczki
Spływająca z Basenu Szampańskiego woda przemieszcza się w dół po największych w Nowej Zelandii tarasach wulkanicznych zw. Sinter Terraces (dosł. Spieczone Tarasy). Odprawuje ona i zostawia po sobie gejzeryt, czyli rodzaj martwicy krzemionkowej. Proces ten trwa nieprzerwanie już od 700 lat, przez co zajmują one już 1,5 hektara i ciągle rosną.
Idąc w dół rezerwatu mija się wiele ciekawych obiektów. Wśród nich są otwory, gdzie słychać tylko syczącą wodę, a na powierzchnię dobywają się cuchnące wyziewy.
W innych miejscach można podziwiać skały, które zabarwiają się od osadzającej się siarki. Żółty kolor najlepiej widać w Siarkowej Jaskini.
Innym ważnym kraterem na terenie rezerwatu jest Papa Wera. Powstał w wyniku jednej z wielu erupcji, które miały tutaj miejsce w przeszłości. Ma on niestabilne dno, wypełnione błotnymi kałużami, małymi gorącymi źródłami i fumarolami, przez które uwalniają się gazy. Co ciekawe swoje siedliska ma tutaj ptak zwany Poake, czyli szczudłak białogłowy. To średniej wielkości zwierzę, o czarno-białych piórach i długich nogach. Żywi się owadami.
Ścieżka w rezerwacie prowadzi wzdłuż strumienia, który w wielu miejscach tworzy liczne spadki. Tuż przed mleczno-seledynowym jeziorem Ngakoro znajduje się największy wodospad: ma 2 metry wysokości.
Zwieńczeniem szlaku jest widok na jezioro Ngakoro. Wygląda bardzo intrygująco i ciekawie ze względu na oryginalną barwę. To głównie efekt rozpuszczonych w wodzie licznych substancji chemicznych (głównie siarczków i soli żelaza), które załamują światło.
Podobnie – ale jeszcze bardziej intensywnie – wygląda Roto Kārikitea. To inaczej Diabla Wanna. Rozproszone i tworzące zawiesinę siarczki i sole żelaza w dużym stężeniu powodują niezwykłe załamywanie się światła, dające taką ostrą, jaskrawo seledynową barwę. Zawiesina ma silnie kwasowy odczyn (pH wynosi zaledwie 2) i niezbyt wysoką temperaturę wynoszącą 14oC.
Huczący wodospad Huka
Na rzece najdłuższej rzece Nowej Zelandii czyli Waikato w dużej mierze naturalnie utworzył się zespołów wodospadów. Znajdują się one w szerokim na 15 metrów kanonie, który został wyrzeźbiony w osadach powstałych w wyniku erupcji superwulkanu Taupō Oruanui.
Objętość przepływu wody w wodospadzie Huka wynosi ok. 220 m3/s, co czyni go najszybszym wodospadem świata. W naszych czasach został sztucznie uregulowany co ma kilka przyczyn. Po pierwsze zapobiega powodziom i pozwala produkować prąd. W rzeczywistości to kilka mniejszych kaskad opadających łącznie o 7 m i jeden duży – 11 m.
Jezioro Taupō
Rzeka Waikato wpada do największego niewysychającego jeziora Oceanii – Taupō. Znajduje się ono na płaskowyżu superwulkanu, na wysokości 350 m npm. Ma powierzchnię 616 km2, głębokość 186 m i obwód ok. 193 km. To całkiem niezłe wyniki. Z kolei ów superwulkan Oruanui wybuchał 29 razy w ciągu ostatnich 30 tys. lat, przy czym ostania erupcja doprowadziła do wyrzucenia 1170 m2 materii, co w efekcie doprowadziło do zapadnięcia się obszaru kaldery, która stopniowo wypełniła się wodą.
Jezioro można obserwować z wielu miejsc. Przede wszystkim warto pamiętać o tym, że na północno-wschodnim brzegu ulokowało się w 1868 r. miasto Taupō. Jego populacja wynosi niespełna 27 tys. mieszkańców. Pod względem architektonicznym to nic specjalnie ciekawego, ale warto zatrzymać się na promenadzie, żeby podziwiać widoki na jezioro.
Ja osobiście polecam też krótką przejażdżkę wzdłuż północno-zachodniego brzegu do zatoki Akacjowej. (Acacia Bay), będącej częścią dużej zatoki Tapuaeharuru. Brzeg jeziora jest tutaj w wielu miejscach nieuregulowany, poszarpany, gdzieniegdzie pojawiają się małe kamieniste plażyczki. Przyjemnie obserwuje się stąd widok na cały akwen i majaczące daleko szczyty wulkanów w parku Tongariro.
Przeczytaj także:
- zestaw wszystkich wskazówek dotyczących pobytu w opisanych w tekście miejscach jest dostępny w osobnym wpisie;
- potrzebujesz noclegu w pobliżu opisanych atrakcji? Polecam VR Rotorua Lake Resort;
- inne atrakcje okolic Rotorua i Zatoki Obfitości? Ich opis znajdziesz tutaj.
1 Pingback