Golden Myanmar Airlines były krajowym przewoźnikiem Mjanmy. W wyniku perturbacji kowidowych i zamachu stanu, który nastąpił w kraju 1 lutego 2021 r., linia wstrzymała operacje. Co ciekawe, ciągle planowane jest ich wznowienie – początkowo podawano możliwą datę na drugą połowę 2023 r., jednak ta nie nastąpiła. Aktualnie nie ma nowych informacji co do powrotu do obsługi pasażerów. Strona internetowa wciąż działa, chociaż ostatnie aktualizacje miała w 2022 r. Dotyczy to także fanpage’u na Facebooku. Tak czy siak, sprawdźcie jak wyglądało podróżowanie wewnątrz Mjanmy jeszcze przed wszystkimi wydarzeniami, które wywróciły życie w tym niezwykłym azjatyckim państwie do góry nogami.

Lokalna inwestycja z lokalnymi aspiracjami
Linie Golden Myanmar Airlines (IATA: Y5, ICAO: GMR) powstały 14 września 2012 r. Głównymi założycielami było 15 prywatnych lokalnych inwestorów powiązanych z lokalnymi bankami. Dlatego główne wsparcie finansowe zapewniły właśnie instytucje finansowe: Co-operative Bank i Tun Foundation Bank.
Początkowo przewoźnik oferował usługi międzynarodowe i krajowe w oparciu o samoloty odrzutowe Airbus A320. Z głównych baz w Mandalaju i Rangunie latał do portów w Mjanmie oraz Singapuru i Bangkoku. Jednak już w połowie 2013 r. zrezygnowano z większych maszyn i połączeń zagranicznych. Zdecydowano się na utrzymanie niewielkiej floty 3 samolotów typu ATR 72-600, w których jednocześnie mogło podróżować 72 pasażerów w jednoklasowej konfiguracji pokładu. Skupiono się także wyłącznie na trasach wewnętrznych, często realizowanych z międzylądowaniami. Głównymi portami pozostały Mandalaj i Rangun, chociaż w pierwszym z nich działało także centrum logistyczne z obsługą handlingową i cargo. Usługi te oferowano także innym przewoźnikom.

Ptak Hintha
W logo Golden Myanmar Airlines (zwanych także skrótowo GM Airlines) znajduje się ptak Hintha. Zwierzę to często pojawia się w sztuce Mjanmy. Symbolizuje połączenie i przenikanie światów nadprzyrodzonego z iluzoryczną naturą świata materialnego. Jest to jednak unia doskonała, równoważna i pełna życia.
Dodatkowym elementem jest czterokolorowa tęcza częściowo okalająca ptaka. Symbolizuje ona dobrobyt i pełen gracji lot ku nowemu horyzontowi. Cztery barwy odniesiono do czterech filarów strategii przewoźnika wyrażonych skrótem C.A.R.E. (opieka): Commitment – zaangażowanie, Action – siła działania, Responsibility – odpowiedzialność i Excellence – doskonałość.

Do Nyaung-U
Bilet na przelot Golden Myanmar Airlines kupiłem bezpośrednio na stronie przewoźnika. Lot w jedną stronę kosztował 95 USD, co było całkiem rozsądną ceną. Płatności możliwe były podstawowymi kartami kredytowymi.

Na lotnisku w Rangunie zjawiłem się celem odprawy ok. 2 godzin przed planowanym odlotem. Mimo, że nie było wielu stanowisk dedykowanych pasażerom Golden Myanmar Airlines, wszystkie procedury przebiegły bardzo szybko. Ciekawostką było to, że check-in miał bardzo „analogowy” charakter. Agent miał przygotowaną listę pasażerów, na której odhaczał kolejne osoby.

Karty pokładowe nie były drukowane przy okienku, ale przygotowane wcześniej i starannie wypisane odręcznie. Pieczątkami wbito numer lotu, lotnisko docelowe i godzinę boardingu. Z kolei w rubryce, gdzie powinien być wpisany numer miejsca, była naklejka z odpowiednim oznaczeniem. Osobliwa była także przywieszka bagażowa – również opieczętowana, z której oderwano tylko odcinek, następnie przyczepiony zszywką do karty pokładowej.

Po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa, mogłem pokręcić się trochę po lotnisku w Rangunie. Część krajowa nie jest zbyt duża i nie ma tutaj ani wielu sklepów ani wielu restauracji. Co ciekawe, cały handling był wykonywany także przez odpowiednie jednostki przewoźnika.

Mój lot do Baganu, a właściwie do Nyaung-U, wykonywany był z międzylądowaniem w Heho. Cała rotacja zajmowała ok. 2 godzin. Obsługiwał ją turbośmigłowy samolot ATR 72-600 – jedna z trzech maszyn tego typu we flocie przewoźnika. Samolot miał wtedy znaki rejestracyjne XY-AJS. Dzisiaj ma 10 lat i lata dla Air Cairo.

Na bogato
Boarding rozpoczął się punktualnie i przebiegł bardzo sprawnie. Do samolotu podwiózł pasażerów autobus, po czym szybko weszliśmy na pokład. Przywitały nas niezwykle sympatyczne stewardessy. Wnętrze wtedy kilkuletniej maszyny było nienagannie zadbane i czyste. Fotele miały standardowy układ 2+2.

Nieco gorzej wyglądały w samolocie okna. Były bardzo brudne, a dziwny rozkład i kolor plam sprawiał wrażenie jakby je ostrzalano.

Tuż po starcie rozdano chusteczki odświeżające. Mogłem także przejrzeć bogato ilustrowany magazyn pokładowy.

Następnie rozpoczął się serwis pokładowy. Każdy pasażer otrzymał lunch-box z kanapką z serem i ciastkiem czekoladowym. Do tego można było poprosić o ciepły lub zimny napój. Wybór był standardowy i obejmował soki, wodę, napoje gazowane, kawę oraz herbatę. Wszystko to podano na pierwszym odcinku z Rangunu do Heho.

Podczas międzylądowania pokład opuścili wyłącznie pasażerowie wysiadający w Heho. Ci, którzy kontynuowali podróż do Baganu (Nyaung-U) pozostali na swoich miejscach. Szybko także dołączyły osoby odbywające tylko drugi odcinek z rotacji i polecieliśmy dalej. Także i tym razem zaserwowano posiłek. Obejmował on croissanta oraz wodę.

Przylot na lotnisko docelowe odbył się o czasie. Samolot szybko rozpakowano, a bagaże na wózkach były do odbioru przekazano do odbioru pasażerom.

Podsumowanie
Przelot Golden Myanmar Airlines był ciekawym doświadczeniem. Zaskakujące – i trochę śmieszne – były procedury związane z odprawą. Ostatni raz „analogowy” check-in przechodziłem w Afryce, na Wyspach Św. Tomasza i Książecej, kraju zdecydowanie gorzej rozwiniętym niż Mjamna, która szczególnie przed zamachem w 2021 r. była cywilizacyjnie całkiem zaawansowana.
Inną kwestią był bardzo bogaty serwis pokładowy. To o tyle zaskakujące, że podróżowałem połączeniem krajowym, które w sumie nie było długie, a pudełka z jedzeniem podawano na obu odcinkach i to nie zależnie czy leciało się na jednym z nich, czy kontynuowało w ramach tej samej rotacji.

Dobre wrażenie zrobił na mnie zadbany samolot (no może poza wspomnianym oknem) i przyjazne stewardessy. Załoga sprawiała wrażenie niezbyt doświadczonej – widać to było szczególnie w przypadku jednej z dziewczyn, która mimo sygnalizacji zapiąć pasy i wyraźnej komendy kapitana, że wszyscy muszą zająć miejsca, chodziła po pokładzie w najlepsze. Przelatywaliśmy wtedy w okolicy silnie rozbudowujących się chmur burzowych, co przy mniejszej wysokości przelotowej i niewielkich rozmiarach samolotu dało się odczuć ze względu na silne turbulencje. Ostatecznie bardziej doświadczona koleżanka pokazała mniej doświadczonej, aby ta natychmiast usiadła.

Ciekawe, czy Golden Myanmar Airlines wrócą na niebo. Na ten moment niewiele na to wskazuje. O ile – zgodnie z AirFleet – do maja 2022 r. cała flota – stała zaparkowana, tak już od czerwca tamtego roku dwie maszyny trafiły do Air Cairo, a ostatnią sztukę w 2023 r. przejęła Air Tahiti. Z drugiej strony, strona przewoźnika wciąż jest dostępna. Co z tego wyniknie? W kraju takim jak Mjanma – nigdy nic nie wiadomo. Pozostaje zatem nadzieja…
Przeczytaj także:
- moja opowieść o wędrówce po świątyniach Baganu;
- co nieco o Rangunie, czyli nie-stolicy;
- mój kalendarz lotów dostępny jest tutaj.